wtorek, 7 października 2014

Flora +


     Miały być częstsze wpisy, a wyszło jak zawsze.
No ale nie po to piszę, aby narzekać.
Przybywając do Hiszpanii lądowałem na Międzynarodowym lotnisku w Barcelonie. Po opuszczeniu budynku poczułem zapach tutejszego powietrza, jego temperaturę i ciężar. Zaraz po tym zwróciłem uwagę na organizację przestrzeni i zieleń. Wszechobecna zieleń, która wydaje się podporządkowywać działalność człowieka, a nie odwrotnie - patrz miasto Mielec (i nie tylko) w Polsce.
     Po kilku dniach pobytu w Hiszpanii utwierdziłem się w moich obserwacjach i wnioskach.
Oczywiście Hiszpanie maja pewne odmienne nawyki, które potrafią drażnić Polaka, ale to ja przecież jestem u nich a nie odwrotnie.
Staram się dopasować.
    Dla mnie cudowne są palmy. Palm tu, palma tam. W centrum miasta - palma, za rogiem palma, przy sklepie - palma, obok samochodu - palma.


Na plaży co? PALMA.



Kolejnym odkryciem jest OLIWKA. Są znane mi tylko pod postacią słoikowanych owoców tej rośliny.



A tu ciągnące się sady tych drzew, krzewów, no i te pojedyncze, stojące w przeróżniejszych okolicznościach otoczenia.

Kaktusy i Juki. Babcie z osiedla, na którym mieszkam w Polsce mogą się chować ze swoimi doniczkowymi karłami. To wręcz bonsai kaktus na parapecie mojej sąsiadki, a największą jukę to widziałem w którymś kościele. Nigdy na zewnątrz rosnącą ot tak sobie frywolnie na skwerku. 


Cała masa nieznanych roślin towarzyszy mi podczas spacerów.



Ciężko mi przywołać w pamięci abym na lekcji geografii, przyrody, czy biologi widział takie rarytasy.

 








Nie sposób sfotografować wszystkie napotkane rośliny, ale to dla mnie naprawdę egzotyczne doświadczenie.



Organizacja przestrzeni, o której już pisałem, niewątpliwie jest tu na wysokim poziomie. Człowiek wręcz jest zapraszany do przebywania wśród roślinności.



Patrząc na te zdjęcia przypominam sobie atmosferę tych miejsc, wraz z głosami rozmów, dziecięcym gaworzeniem i odgłosami ptaków.



 Tu też wspomnę, że po raz pierwszy spotkałem wolno-żyjącą papugę, która niczego sobie sfrunęła z drzewa w poszukiwaniu smakołyków, a potem spokojnie wróciła do swojej watahy na górę.





Ach.

Obserwatorzy