wtorek, 26 czerwca 2012

Koniec ŚWIATA - wstęp do warsztatów M4 2012

Koniec ŚWIATA

     No tak. Przypadek gościa mojego sąsiada jest nadzwyczaj śmierdzący. Nie wiem czy się wprasza, czy jest zapraszany. Po raz drugi w tym tygodniu natknąłem się na niego przed moimi drzwiami. Tym razem kątem oka zauważyłem, że zatrzymał się, zakiwał na lewo i wydobył z siebie dźwięk pracy mózgu. Przekręciłem klucz w drzwiach i wrzuciłem w kieszeń - myślenie trwało. Zdawało się, że przeżywał de jawu poprzedniego razu. O nie! Jego reakcja była bardziej wyrafinowana. Z jego ruchu ciała wyczytałem znak ustępu. Postanowił grzecznościowo mnie przepuścić.
Niestety jego zapach już zszedł piętro niżej i skumulował się zaraz przy wyjściu z klatki niczym lepka maź. Jeszcze kilkanaście kroków otulał mnie jego szarmancki gest.

     Tu właśnie przypomniała mi się pewna refleksja związana z moją babcią. Zdarzało się mojemu wujkowi lata temu wracać z pracy lekko podchmielonym, podżytnionym, podjęczmienionym ... - z tego co kojarzę (a przynajmniej kilkakrotnie to słyszałem), na przywitanie tejże niedoli-wołała .... KONIEC ŚWIATA.
Tu zadaję sobie pytanie jak, właściwie wygląda taki KONIEC? Wszak moja babcia nadzwyczaj często nadużywała tych słów, zwłaszcza iż posiadała sześcioro dzieciów i każde z nich w różnych stanach marnotrawnie powracało do domu. Tu więc myślę, że sam powrót do domu może być pewnego rodzaju KOŃCEM ŚWIATA - pytanie tylko dla kogo. Wtem zawitał w myślach moich pewien pan, który podczas rozmowy na dworcu w Brzozowie zdradził mi swoje miejsce zamieszkania, twierdząc, że mieszka na końcu świata. W prawdzie dodał opisowo, że to tam, gdzie wrony zawracają i psy dupami szczekają, ale i tak bym do niego nie trafił. Pamiętam jeszcze z lekcji geografii i z telewizji, że Ziemia jest okrągła i jak każda kula raczej nie ma końca ani tej drugiej strony. Zbliżając się do sedna rozprawki wnioskuję, że nie chodzi tu raczej o miejsce, ale o coś pozaprzestrzennego. To, że rozpoczynamy życie w jakimś punkcie istnienia wszechświata wcale nie świadczy o tym, że zaczyna się z nami, ani nie skończy się, gdy ciało nasze zemrze. Moje niejednokrotnie egocentryczne myślenie, sugeruje nie raz umiejscowienie mojego pępka jako epicentrum wszelkich wydarzeń, ale po wyciągnięciu z niego farfocli  ucieka ze mnie ta bestwialska kieracizna. Albo odwrotnie. ...  żona czasem sugeruje, że moim światem rządzi, a raczej żołądzi to coś poniżej pępka.

     Koniec ŚWIATA już był. Skończył się pewnego dnia i w zasadzie nikt tego nie zauważył. Obecnie egzystujemy sobie w tym czyś co sobie wokół siebie stwarzamy. Tu należy pozazdrościć ludziom o niepohamowanej wyobraźni, którzy jako dodatkowy bonus korzystania ze swojego bytu uruchamiają nieograniczoną myśl. Myśl ta przenika wszelkie wszelakości, bo jak nazwać coś czego nie mogę sobie wyobrazić, dopuszczając do swoich myśli dopuszczenie tych myśli.
Żyję więc sobie w tych czasach, dopuszczając się różnych czynów systemowych i niesystemowych, podporządkowując się pewnym regułom i zasadom panujących najjaśniejszych panów. którzy i tak są łepkiem szpilki. Zalewa nas woda, spala nas słońce, gromy z nieba sieją spustoszenie, oddech ziemi zmiata z powierzchni całe dobytki i gminy. Budujemy na nowo domek z kart czekając na kolejny drżący pierd. Pierd przeszywający lica wszelakiego stworzenia. Odkurzaczowy wir, wysysający wszystkie kwiaty z ogródka sąsiadki, pozostawiając jedynie małą lilijkę.

    Jeśli przyjdzie taki czas, że uda mi się przetrwać miszmasz ataków przyrody, który uchroni również resztę ludziów, pozbywając ich jednak wszelakich urządzeń, trwałych środków, budowli, wszystkiego tego co kupili, zgromadzili, czym się otaczali, co przytulali - wstanę, otrzepię się i z tego całego wysypiska, całej kupy, zlepku, z tej wielkiej sterty będę pojedynczo wyciągał owe niezidentyfikowane struktury, formy przestrzenne i wskrzeszał z nich będę  formy przestrzenne na własny użytek, użytek innych, dla wygody i dla frajdy. W tej kupie będzie wszystko co będę potrzebował i każdą zachciankę będę mógł spełniać. Normalnie eko dizajn bede robił.

A potem, zamknąwszy drzwi na klucz udam się odwiedzić babcię.


                                                                                                                 Andrzej Kulig
                                                                                                                 www.m4.mielec.pl

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy